Szefowa Palucha uważa, że jedyny sposób na naciągaczy, a także bezdusznych ludzi, którzy porzucają swoje zwierzęta, to wlepianie im finansowych kar. Dodaje też, że Związek Kynologiczny w Polsce powinien zarejestrować wszystkie rasowe psy, a nierasowe muszą zostać wykastrowane. Według pracowników schroniska konieczna jest też jedna profesjonalna baza z zarejestrowanymi psami i dalsze ich czipowanie.
Obecnych w ratuszu przedstawicieli organizacji pozarządowych, wolontariuszy i karmicieli kotów bardziej interesowały dotacje na opiekę nad zwierzętami. Zarzucali dyrektorowi miejskiego Biura Ochrony Środowiska, że przekazywana im karma jest tak podłej jakości, że bezdomne zwierzaki po niej wymiotują. Zwracali też uwagę na psie kupy. - Gdyby ich nie było na ulicach, ludzie przyjaźniej odnosiliby się do zwierząt, nawet jeśli sami nie mają kota czy psa - przekonywali. I proponowali, by zdjęcia psów, po których właściciele nie sprzątają, znalazły się na stronie internetowej ratusza.
- W mieście mamy 110 tys. psów - odparł na to Arkadiusz Drewniak z Biura Ochrony Środowiska. I przypomniał, że miasto od trzech lat otacza opieką zwierzęta wolno żyjące, daje pieniądze na karmę, płaci za sterylizację i leczenie ofiar wypadków. Na ten cel z miejskiej kasy wypływa w ciągu roku ponad 2,5 mln zł. Utrzymanie Palucha kosztuje zaś rocznie ponad 1,5 mln zł. - Pieniądze to jedno, a zmiana ludzkiej mentalności to drugie - podsumowała Wanda Dejnarowicz. - Tak długo, jak nie będzie kar i edukacji społeczeństwa, tak długo będziemy walczyć z bezdomnością zwierząt.
źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna